Łączna liczba wyświetleń

Szukaj na tym blogu

18 maja 2013

Blue Cafe- Czas Nie Będzie Czekał


O niepowstrzymane łzy
Nigdy nie spełnione sny
Słowa, których było brak
Dziś do siebie mam żal
Wciąż tłumiony w sobie krzyk
Ból co zadrą we mnie tkwił
Strach przed tym, co piękne jest
Dziś zapomnieć już chcę.


Czas nie będzie na nas czekał
Więc wybaczmy sobie to, co było w nas złe
Nie umiem żyć bez ciebie
Teraz dobrze to wiem.


O stracony przez nas czas
W gruzach wymarzony świat
Wojny kto z nas racje miał
Dzisiaj do nas mam żal
Z niespełnionych marzeń stos
Żalem przepełniony głos
To, co tak bolało mnie
Dziś zapomnieć już chcę.


Czas nie będzie na nas czekał
Więc wybaczmy sobie to, co było w nas złe
Nie umiem żyć bez ciebie
Teraz dobrze to wiem.

Czas nie będzie na nas czekał
Więc wybaczmy sobie to, co było w nas złe
Nie umiem żyć bez ciebie
Teraz dobrze to wiem...
Teraz dobrze to wiem...
Teraz dobrze to wiem... 

8 maja 2013

Enej- Lili

Enej- Lili

Zobaczył ją tak bardzo blisko,
Tak naturalnie, przepiękną Lili,
I zapamiętał kolor, wszystko,
Już zakochany był, tak zakochany był!

Na jego oczach było olśnienie,
Kolory, barwy i jej odcienie,
I jeszcze ta obietnica dana:
Ja namaluję Lili dzień!

Szarawy świat odejdzie szybko,
Poleci z nieba kolorowy pył.
Powoli wiatrem spadał nisko,
Zaczarowany był, zaczarowany był!

On zakochany był jej radością,
Zauroczony w korowodzie słów!
I poza jego świadomością,
Odwagę dano mu, żeby do Lili mówił jedno:

Ja namaluję dzień Twoją ręką
Na Ziemi pojawi się cud.
Dotykiem koloruję na niebiesko,
Zamieni się czarne na róż!

Ja namaluję dzień Twoją ręką
Na Ziemi pojawi się cud.
Dotykiem koloruję na niebiesko,
Zamieni się czarne na róż!

Miliardy nowych gwiazd na niebie,
Miliony wierszy, które znała już.
Tysiące barw, gdzie ona drzemie
I parę złotych róż, i kilka białych róż!

Dostała wszystko za spojrzenie,
Za mały dotyk przypadkowy ruch,
To wszystko nie jest jej marzeniem,
I powiedziała mu, żeby do Lili mówił jedno:

Ja namaluję dzień Twoją ręką
Na Ziemi pojawi się cud.
Dotykiem koloruję na niebiesko,
Zamieni się czarne na róż!

Ja namaluję dzień Twoją ręką
Na Ziemi pojawi się cud.
Dotykiem koloruję na niebiesko,
Zamieni się czarne na róż!

A kiedy zajdą te dni
I jego słodka Lili
Odjedzie we mgle czarnym koniem
Powie, że to nie grzech!
Jego kolej na gest,
Bo wie gdzie ona jest,
I weźmie do rąk
Morze czarne i ją,
Zaczaruje w tę noc!
Do Lili powie jedno:

Ja namaluję dzień Twoją ręką
Na Ziemi pojawi się cud.
Dotykiem koloruję na niebiesko,
Zamieni się czarne na róż!

Ja namaluję dzień Twoją ręką
Na Ziemi pojawi się cud.
Dotykiem koloruję na niebiesko,
Zamieni się czarne na róż!


2 maja 2013

Znowu o tym myślisz...


Znowu to robisz. Siedziała w pokoju przed włączonym monitorem laptopa i patrzyła na zieloną kropkę przy jego imieniu. Przestań. Nie jesteś mu już potrzebna. 
-Pewnie nie... -odpowiedziała na głos samej sobie. Czuła się taka samotna.
Przestań! Jemu na tobie nie zależy! Odszedł choć obiecywał, że zostanie!
-Nie. Obiecał mi, że nie pozwoli MNIE odejść.
Ale ty jesteś głupia... 
-Wiem. - uśmiechnęła się do samej siebie. 
Lubiła go. Był jej najlepszym przyjacielem. Potrafili rozmawiać ze sobą całymi dniami, jednak... Coś się między nimi zepsuło. Pojawiła się przepaść, której żadne z nich nie potrafiło przeskoczyć. Może żadne z was nie próbuje? Nie chciała o tym w ten sposób myśleć. Po prostu ich wspólne rozmowy, żarty i czas kiedy tak łatwo im się razem gadało... minęły. Chcesz, żeby to się tak skończyło? 
-Nie mam innego wyjścia jak tylko już mu nie przeszkadzać.
Ale jeżeli  on czeka na twoją reakcję? Na twój krok? 
-Nie czeka. Ma przecież swoje życie.
Ale może je... 
-Nie. - Cały czas się uśmiechała. Można powiedzieć, że była silna. Jesteś przyzwyczajona, że ktoś odchodzi... Myśli mknęły w jej głowie z zawrotną prędkością. Pogódź się z tym. To jest życie. Ono musi coś dawać i coś zabierać. Łzy kręciły się w kącikach jej oczu. Nie chciała płakać. Chciała chociaż sprawiać wrażenie silnej. Kogo chcesz oszukać. Za każdym razem dajesz ludziom siebie, a potem... 
-Potem sama cierpię. Na własne...
Życzenie... 
-Dobrze, że się zgadzamy. - zaśmiała się. - Boże... nie ma to jak gadać ze sobą...
Kto cię tak zrozumie, jak nie ty sama ? 
-No nikt. - Pojedyncza łza spłynęła po jej policzku.
Nie płacz. Czasem nie warto... 
-Czasem nie...
Tęsknisz za nim? Dobrze znała odpowiedź.
-Tak.
Brakuje ci go? 
-Tak
Chcesz, żeby wrócił?  Nie wiedziała co samej sobie powiedzieć. Miała sprzeczne uczucia. Z jeden strony chciała powiedzieć "tak", z drugiej... Przestań! Powiedz to co teraz czujesz! Siebie nie oszukasz!
-Nie... Nie chce, zeby wrócił.
Smutne, prawda? 
-Tak. Smutne. Jednak lepsza najgorsza prawda niż piękne kłamstwo. - Uśmiechnęła się do siebie przez łzy. Nie potrafiła ich opanować. Była sama. Zawsze byłaś...
-
Wiem.
Mimo to zawsze jesteś uśmiechnięta, prawda? 
-Chyba tak.  
Mimo wszystko jesteś silna. Potrafisz szukać plusów świata. Potrafisz dostrzegać to czego nie widzą inni. Jesteś ... 
-Nie. Nie jestem. Chce zmienić świat. sprawić, że na ziemi nie będzie zła, a jednak... Samej sobie nie potrafię pomóc. Jestem utrapieniem. Jestem ...
Kimś od kogo wszyscy odchodzą... 
-Właśnie...
Smutne... Ale pamiętaj. Nie jesteś sama. Masz mnie. 
Zaśmiała się. To było na prawdę zabawne. rozmawiała ze sobą, była własną powierniczką swoich tajemnic. Choć nie zawsze się rozumiała, zawsze mogła na sobie polegać.
Pomogę ci się zmienić tak, żebyś mogła być zarazem sobą i zarazem taka jaką chcą cię wiedzieć inni. 
-Myślisz, że to się uda?
Zawsze można mieć nadzieję...
-Zawsze....

______________________Może to opowiadanie (choć krótkie) wam się spodoba :) Jak macie jakieś specjalne zamówienia na opowiadania to zapraszam :)

 

1 maja 2013

Odeszła na jego oczach...

Kiedyś był taki wesoły....

                                                    Ma rozdwojenie jaźni ! 

                                                                                           Powinien się leczyć... 

    Czy to nie smutne ? 

                                                          Po tym jak widział jej śmierć... 

                                                                                                    Zmienił się... 

Znowu rozmawia sam ze sobą.... 

                                                               Biedny chłopak...  

                    Nie jest mi go wcale żal.

                                                                        Nie może się pogodzić z tym, że odeszła...

             ...na jego oczach...

                                          Dlaczego go gdzieś nie zamkną ? 
                                                                 
                                                                                                              Dziwak...

On jej nawet nie znał...    


-Oni nic nie rozumieją! - siedział w sowim pokoju. Jego głos przepełniony był bólem i cierpieniem.
-Mówiłam Ci, żebyś sobie mnie odpuścił... - Dziewczyna o bladej cerze, wyglądającej jak porcelana pochyliła się nad chłopakiem.
-Nigdy z ciebie nie zrezygnuje... - Chłopak spojrzał w jej zielone oczy.
-Ale będziesz przez to cierpiał... -Spuściła wzrok. Nie lubiła widzieć go w takim stanie.- Nie chce, żebyś z mojego powodu miał się zamartwiać. I tak mój czas tutaj niedługo...
-Proszę. Przestań.
-Ale to nieuniknione, ja to czuje...
-Jeśli ci na mnie zależy PRZESTAŃ! - po raz pierwszy podniósł na nią głos.
Na jej twarzy malowało sie zaskoczenie, mimo to zrozumiała go i zamilkła. Nie sądziła, że kiedykolwiek pokocha ją  ktoś tak bardzo, że nie  będzie mogła przejść obok tego obojętnie. Nie mogę go kochać, a mój czas dobiega końca... Moje życie na ziemi jest już u kresu... 
-Klaro. Obiecasz mi coś ? - Jego miodowe oczy uważnie ją obserwowały.
-Zależy co... - Dziewczyna poprawiła swoje długie kasztanowe włosy.
-Obiecaj, że nie odejdziesz bez pożegnania.- W jego oczach pojawiły się łzy.
-Obiecuje.- uśmiechnęła się do niego. Jest taki silny. -Ale ty też mi coś obiecaj...
-Tak ?
-Obiecaj, że jak odejdę... Zapomnisz o mnie. Będziesz żył dalej tak jakby się nic nie stało. Zapomnisz o mnie, zakochasz się w innej i będziesz szczęśliwy. Obiecaj mi to, dobrze ?
-Nie... Nigdy o tobie nie zapomnę. - Przysunął się do niej i złożył na jej ustach pocałunek. Odwzajemniła go wiedząc, że popełnia błąd.
-Eryku...- odsunęła się od niego. - Pamiętasz jak się poznaliśmy?
-Oczywiście, że tak...- Chłopak wyraźniej posmutniał.
-Dobrze wiesz, dlaczego to nie wyjdzie. Ja już nie należę do tego świata.- Po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Otarł je, lecz to nie sprawiło, że przestały lecieć dalej. - Znalazłeś mnie całą we krwi. Ledwie oddychałam. Zdążyłam ci tylko powiedzieć...
-"Dziękuje".- Chłopak przyglądał się jej uważnie.-Mimo to dalej nie wyjaśniłaś mi za co wtedy podziękowałaś. -Dziewczyna uśmiechnęła się do niego czule.
-Podziękowałam za to, że nie musiałam umierać w samotności...- Zdziwił się. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi... a może spodziewał, ale nie chciał dopuścić do siebie tej myśli. -Eryk... Dobrze wiesz, że nie chciałam, żebyś się do mnie przywiązywał. Nie chciałam, żebyś się we mnie zakochał... Pomogłeś mi i za to bardzo ci dziękuje. Tylko, że...
-Tylko, że co ? - Chłopak był wyraźnie zaniepokojony.
-Ja znikam... - Podeszła do okna. Słońce powolnie chowało się za budynkami.
-O czym ty mówisz?
-Od jakiegoś czasu staję się przezroczysta. Zupełnie jakbym znikała. Bo wiesz... Mogłam pozostawać na ziemi jako duch... Tylko dlatego, że miałam ciągle coś do zrobienia. Musiałam pogodzić się z moją śmiercią. Musiałam zaakceptować moją przeszłość, moje wspomnienia. Dzięki tobie byłam w stanie to zrobić. Połączyłam się z moja drugą stroną. Storna z życia. Nie mam już powodu dla którego muszę tu zostać...
-A ja ?! Czy ja nie jestem wystarczającym powodem? - Jego serce cierpiało. Krwawiło i czekało na słowa "Żartowałam", jednak nie nadeszły.
-Nasz związek nie ma prawa bytu. Nigdy nie będziesz ze mną szczęśliwy...
-Jestem szczęśliwy. Nie chce cię stracić.
Odwróciła się do niego. Zaczęła przypominać sobie jak ten chłopak znalazł ją leżącą i umierającą na chodniku. Pamiętała jak mu podziękowała, tak się bała... A on się pojawił, złapał ją za rękę. Myślała, że trafi do innej rzeczywistości. Jednak prawda była inna. Miała niedokończone sprawy na ziemi, a jej dusza została tu uwięziona. Jedyna osoba jaka ją widziała... To chłopak o złotych włosach i miodowych oczach, który przesz przypadek przechodził koło miejsca wypadku. Był taki wystraszony jak zobaczył ją w jego pokoju. Siedziała wtedy i uśmiechała się do niego. Nie wiedziała czemu akurat on...
-To koniec. Potrafię to zaakceptować. Proszę... ty też to zaakceptuj.
Nie był pewny kiedy zaczęło mu na niej zależeć. Kiedy ją spotkał umarła mu w ramionach. Następnego ranka siedziała na jego parapecie i podśpiewywała sobie jakąś piosenkę. Myślał wtedy, że postradał zmysły, że męczy go poczucie winy, że nie umiał jej pomóc. Kiedy się jednak do niego odezwała, chłopak zrozumiał, że to nie może być wymysł jego wyobraźni. Wcześniej nie znał jej imienia, a kiedy zaczęła mu o sobie opowiadać... Wiedział, że musi jej pomóc.
Otworzyła okno i zaczęła wdychać powietrze.
-Kocham cię Eryku...
-Nie ! Nie mów tego jakbyś się żegnała! -wstał i podszedł do niej łapiąc ją za nadgarstki. Był wściekły.
-Nie chcesz się miło pożegnać? -Była smutna. Nie patrzyła na niego.
-Nie chce sie żegnać.
-To może... Zrobisz coś dla mnie ? - Zapytała z oczami pełnymi nadziei.
-Co mam zrobić? Dobrze wiesz, że zrobię dla ciebie wszystko. - Jego ręce z nadgarstków powędrowały na ramiona.
-Chodź ze mną na dach. Chce po raz ostatni zobaczyć zachód słońca.
Wyszli. On ubrał brązowy płaszcz, który podkreślił kolor jego oczu. Ona wyszła w zwiewnej letniej sukience w kolorze błękitu do kolana. Miała na sobie to, co w dniu śmierci. Kto by pomyślał, że od dnia mojej śmierci minęło już tyle czasu.
Stali na dachu. On obejmował ja od tyłu. Czuł strach. Była dla niego taka ważna.
-Eryk... - jej głos nie był juz taki nie wyraźny. traciła kolory.... Było tak jak mówiła ... Znika...
-Powoli przestaje cię rozumieć.- W jego głosie było słychać żal.
-Prze... Nie chci... Wyb... Pam... C...a.. ze..-Nie usłyszał już nic. choć jej usta sie poruszały, nie wydobył się z nich żaden dźwięk.
-Proszę cię... Nie odchodź. -Upadł na kolana chowając swoją twarz w dłonie. Ona uklękła przy nim starając się go pocieszyć. Gładziła jego włosy, ocierała łzy. Jej serce było rozdarte. Z jednej strony chciała być zawsze przy nim, z drugiej nie chciała odbierać mu szansy na normalne życie. Życie, które dla niej skończyło sie tak dawno.
Chłopak wstał szybko. Pozostawiając ją samą pobiegł do swojego pokoju. Wziął zeszyt i ołówek. Czym prędzej przybiegł  z powrotem z nadzieją, że jeszcze tam jest i na niego czeka. Nie mylił się. Była.
Siedziała na ziemi, usiadł obok pokazując jej zeszyt. Otworzył go , a na stronie w magiczny sposób pojawiły się słowa.
Już mnie nie słyszysz ? 
-Tak...
Już prawie czas. Nie wiele nam zostało... 
-Rozumiem...
Nie wyglądasz na szczęśliwego. 
-Wiem. - spojrzał na nią. Była już ledwie widoczna.
Przepraszam...
-Nie masz za co... - Uśmiechnął sie ponuro.
Dbaj o siebie, dobrze ? 
-Dobrze.
I ostatnia prośba ...
Patrzył na kartkę z wyczekiwaniem.
Zapomnij o mnie. 
Łzy pojawiły się na jego policzkach. Ona nie patrzyła na niego. Oparła po prostu głowę o jego ramię.
Pozwól mi odejść w spokoju... Nie chce się o ciebie martwić. 
-A to ci w tym pomoże ? Będziesz spoczywać w spokoju?
Tak...
-Więc... Zapomnę o tobie. Zajmie to trochę czasu, ale ... Postaram się nie oglądać za siebie. Poznam kogoś nowego... Spróbuje żyć tak jak przed spotkaniem ciebie.
Dzięk...
-Klara ! Proszę ! Nie ! jeszcze nie teraz ! ...
Wstał gwałtownie i zaczął się rozglądać z nadzieją, ze ją jeszcze zobaczy. Płakał. Zupełnie jak małe dziecko. Zniknęła na zawsze. Nie zdążył powiedzieć Żegnaj... 

Następnego dnia poszedł na jej grób. Nie mógł sobie podarować, że nie powiedział jej co czuje choć ten ostatni raz. Dlaczego to się musiało tak skończyć? Miał wiele pytań, a tak mało odpowiedzi.
-I co? Nawet nie powiedziałaś "do widzenia"... - stał nad nagrobkiem. Patrzył na jej imię i nazwisko wyryte w kamieniu. - Teraz tylko tak będę mógł cię odwiedzać? To takie nie sprawiedliwe... Kocham cię Klaro... Na prawdę.
Ja ciebie też. Żegnaj. 
-Klara ? - Podniósł głowę. Ona stała tam. Uśmiechnięta tak jak ich pierwszego dnia. Pierwszego poranka, kiedy zobaczył ją w jego pokoju. Wiedział, że to tylko na chwilę... - Żegnaj... - Również się uśmiechnął.
Zaczęła znikać, aż w końcu została po niej pustka. Wiedział, ze to konieczne. Chciał, żeby została zbawiona i znalazła swoje miejsce. Teraz żyj i zapominaj... Dźwięk jej głosu rozbrzmiewał w jego głowie. Obiecał, więc musi słowa dotrzymać.
Ostatni raz spojrzał na jej grób.
Ostatni raz przypomniał sobie jej dotyk.
Ostatni raz pomyślał o jej śmierci.
-Żegnaj. Mam nadzieję, ze się jeszcze spotkamy, Klaro... 
__________________________

"Inspiracji" zaczerpnęłam z anime pod tytułem :  tasogare otome x amnesia.
Nie udało mi się to opowiadanie, ale ch*** z tym. Dawno nic nie wstawiałam , a tak to może przyciągnie waszą uwagę to gówno ? :) hahaha Mam nadzieję, że nie zwyzywacie mnie na dzień dobry xd