Łączna liczba wyświetleń

Szukaj na tym blogu

30 stycznia 2013

Odwagą jest żyć, a nie umierać.


Stała na krawędzi wysokiego budynku. Słońce dopiero pojawiało się na widnokręgu. Mogła to wszystko
obserwować z dużej wysokości. Nie czuła lęku. Po prostu stała, wiatr targał jej włosy, po policzkach spływały łzy. Nikt nie wiedział, gdzie jest. Mało kogo z pewnością to interesowało. Była zawsze zdana tylko na siebie. Chyba, ze to ktoś z rodziny potrzebował wsparcia. Wtedy była na pierwszym miejscu. Zawsze.
W ręce trzymała swój pamiętnik. Mały zeszycik , gdzie zapisywała wszystkie swoje uczucia, wątpliwości, przemyślenia. Był strażnikiem jej tajemnic do czasu , gdy nie znalazł się w niepowołanych rękach. 
-Teraz jedyne co pozostaje mi zrobić to spalić wszystko, co kiedyś było częścią mnie.
Z kieszeni wyjęła zapalniczkę i ją zapaliła. Płomień zbliżyła do stronic zeszytu patrząc jak ciemnieją na jej oczach. Widziała jak płoną jej wspomnienia, jej lęki, jej radości i smutki.
-Nie płacz za każdym razem, kiedy coś cie boli. Łzy stracą swoją wartość. - Stała patrząc jak płomienie liżą kolejne warstwy zeszytu. Cytowała swoje myśli, zupełnie tak jakby chwytała je i chowała w sercu, żeby pamiętać.
Spojrzała w dół. Niebezpieczeństwo z jakim wiązało się stanie nad przepaścią nic dla niej nie znaczyło. Czuła się swobodnie i chciała poczuć tej wolności więcej. Czuła sie jak ptak zamknięty w klatce , którego torturują widokiem nieba, w które się nie wzbiję.  Jak narkoman , któremu pokazują narkotyk za szklaną szybą. Czuła się uwięziona, ale czy to było możliwe ?
-Czuję jak moja dusza krwawi, a ciało pozostaje nienaruszone. Czuję się oszukana przez samą siebie, gdzie ta śmierć , która przynosi ukojenie ? - Słowa , które wypowiadała kierowała w pustkę. Patrzyła jak niebo różowieje coraz bardziej. Jak Pomarańcz miesza się z czerwienią. Jak granat ustępuje błękitowi.
Chciała mieć kogoś, kto ją wesprze. Kto powie , że wszystko będzie dobrze. Kto będzie kłamał, że życie wcale nie jest takie trudne.
-Zamykanie drzwi ludziom przed nosem wychodzi mi znakomicie. Szkoda, ze nie da się tak zrobić z emocjami i myślami ,które ranią...
Po zeszycie został tylko popiół, a ona usiadła ciągle mówiąc niektóre zdania, które najbardziej zapadły jej w pamięci.
-Odwagą jest żyć, a nie umierać.
Łzy ciągle płynęły po policzkach. Rękoma objęła swoje ramiona, jakby chroniąc się przed zimnem. Włosy miała niesfornie ułożone. Wyglądała jak zwierze , które otumaniono lekami. Była niedostępna, zamknięta, pochłonięta prze ból.
-Każdy zasługuje na szansę, ale ja jestem zbyt naiwna. Ja nie daję szans. Ja daję sie wykorzystywać. Myślałam, ze tym razem będzie inaczej... - Kolejne słowa z pamiętnika powędrowały w stronę wschodzącego słońca.
Nie wiedziała nawet dlaczego stoi tutaj i mówi to wszystko na głos. Przecież były to jej własne zapiski, tajemnice, które nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego.
-Myślałam, że ona na prawdę chce się ze mną zaprzyjaźnić.
Ręce automatycznie zacisnęła w pięści. Czuła niechęć wobec dziewczyny , któż wykradła jej pamiętnik i opublikowała zapiski  z niego w całej szkole.
-Nienawiść nie istnieje. To tylko stan umysłu. Nie potrafię nienawidzić, czy to dowód na to, ze jestem słabsza ?  - dziewczyna oskarżała się. Była zła, że nie mogła cofnąć czasu. Chciała nauczyć się nienawidzić.
jedyne co chciała teraz zrobić to skoczyć. spaść z tego wieżowca i nie mieć już żadnych zmartwień.
-Gdyby nie moja naiwność, wszystko byłoby tak jak zawsze.
Patrzyła jak miasto budzi się do życia. Na ulicach pojawiało sie coraz więcej samochodów i przechodniów. Wszyscy się gdzieś śpieszyli, ale nie ona. Ona czuła sie zdradzona. Pochłonięta przez niezrozumiane uczucia. Nie miała gdzie iść. Do kogo sie wyżalić, komu  powiedzieć co ją trapi.
-Jestem sama, a wcale nie prosiłam samotności, żeby przyszła.
Jej wzrok był pusty, pogrążony w ciemności. Umysł pracował na pełnych obrotach, a myśli przyprawiały ja o ból głowy. Nie chciała czuć tego, co czuła. Wcześniej potrafiła trzymać emocje na wodzy. Nie pozwalała sobie na jakiekolwiek zaangażowanie.
-Jedynym wyjściem jest skoczyć.
Oczy ponownie się zaszkliły, a z kącików popłynęły nowe srebrzyste łzy. Nie chciała umierać. Chciała po prostu być akceptowana. Chciała zrozumienia, które po tym co się stało na pewno nie pojawi się tak szybko.
-Nie ma sytuacji bez wyjścia, są tylko ludzkie ograniczenia.
Prowadziła rozmowę z samą sobą, brała udział w niej jej dusza, serce i rozum. Wszystko co teraz stawało się namiastką tego czym było niegdyś. Traciła siłę i chęci.
-Trzeba pamiętać, że są ludzie którzy cię wesprą, są ludzie, którzy okażą się obojętni, ale są także tacy, co nigdy nie robią czegoś bezinteresownie.
Dziewczyna wstała. Szła po wąskim murku balansując na krawędzi. Nuciła stare piosenki, które kiedyś śpiewała jej mama. Przypominała sobie tytuły bajek jakie czytał jej tata. Wspominała jak spędzała czas z przyjacielem, którego straciła przez to , że była inna. Łapała chwile tak ulotne, że teraz myśląc o nich miała wrażenie, że zmarnowała czas.
-Czasem po prostu nie warto...
Nim do kończyła zdanie spadła. Straciła równowagę. Zachwiała się i zaczęła spadać w dół czując jak powietrze targa jej ubranie. Nie krzyczała. Wiedziała , ze taka jest kolej rzeczy.  Pogodziła się z tym, co przytrafiło się właśnie jej.
Tak właśnie kończą ci, którzy są zbyt ufni... -Była to ostatnia myśl. Wraz z jej końcem dziewczyna nie czuła i nie myślała już nic.

23 stycznia 2013

Umiesz liczyć ? Licz na siebie.

Hej ! co tam u was ? U mnie nie za ciekawie.. No cóż... Życie. Tak jak kiedyś powinnam pamiętać :

Umiesz liczyć ? Licz na siebie.


Dlaczego ja o tym zapomniałam ? Nie warto zapominać o takich rzeczach. I pomyśleć, ze człowiek chciał dobrze, a dostał w zamian co ? Odrzucenie i zeszmacenie ze strony innych. Nie warto być dobrym... 
Boże... Dlaczego jestem aż taka naiwna ...Musze sobie zacząć powtarzać słowa wyżej.

Umiesz liczyć ? Licz na siebie.

Umiesz liczyć ? Licz na siebie.

Umiesz liczyć ? Licz na siebie.

Umiesz liczyć ? Licz na siebie.

Umiesz liczyć ? Licz na siebie.

Umiesz liczyć ? Licz na siebie.

Umiesz liczyć ? Licz na siebie.

Umiesz liczyć ? Licz na siebie.

Umiesz liczyć ? Licz na siebie.

 

Czasem po prostu zastanowię się dwa razy , czy chce danej osobie pomóc. 

16 stycznia 2013

Liber & Natalia Szroeder






Natalia:
Długo Nas nie było,
To już nie ten sam,
Widok na mnie - ludzie,już nie tacy jak tam

Wspólnie:
Liber: Zmieniamy się,
Natalia: Zmieniamy się,
Liber: I Ja i Ty,
Natalia: I Ty i Ja,
Liber: Szukamy wciąż,
Natalia: Szukamy tego co najlepsze jest,
Liber: Zbliżamy się,
Natalia: Zbliżamy się,
Liber: Do szczęścia bram,
Natalia: Do szczęścia bram,
Liber: I nie wiemy jak,
Natalia: Nie wiedząc jak otworzyć je

Ref. Natalia:
Nie uda nam się mieć wszystkiego na raz,
Coś kończy się żeby coś mogło trwać,
Ta brakująca część ukryta tu gdzieś,
Do pełni szczęścia brak nam jej

Natalia:
W końcu to dostajesz,
I dopiero dziś,
Gdy już nikt nie patrzy,
Nie ma dzielić się z kim

Wspólnie:
Liber: Nie uda się,
Natalia: Nie uda się,
Liber: Wszystkiego zgrać,
Natalia: Wszystkiego zgrać,
Liber: Dla siebie,
Natalia: Dla siebie całe szczęście ukraść chcesz,
Liber: Zostawmy to,
Natalia: Zostawmy to,
Liber: Jak pusty wers,
Natalia: Jak pusty wers,
Liber: Jak sekret,
Natalia: Jak sekret niekończący się

Ref. Natalia:
Nie uda nam się mieć wszystkiego na raz,
Coś kończy się żeby coś mogło trwać,
Ta brakująca część ukryta tu gdzieś,
Do pełni szczęścia brak nam jej

Liber:
Uśmiecha się czy śmieje się z nas?
Przewrotny los, wszystkiego na raz,
Nie uda się podstawić pod wzór,
Umiera Król i rodzi się Król,
Kochajmy to,
To wszystko co nasze,
Zostawmy to,
Co ginie jak zasięg,
To czego brak niech będzie jak sekret,
Chce czytać to z oczu Twych codziennie

Ref. Natalia:
Nie uda nam się mieć wszystkiego na raz,
Coś kończy się żeby coś mogło trwać,
Ta brakująca część ukryta tu gdzieś,
Do pełni szczęścia brak nam jej

Natalia:
Gdzieś w umysłach naszych wciąż,
Ideały śpią,
Zostaw je i dalej chodź!

Ref. Natalia:
Nie uda nam się mieć wszystkiego na raz,
Coś kończy się żeby coś mogło trwać,
Ta brakująca część ukryta tu gdzieś,
Do pełni szczęścia brak nam jej

Nie uda nam się mieć wszystkiego na raz,
Los mówi stop i wracamy na start,
Coś kończy się, zaczyna się coś,
Uczymy się rozumieć to! 

Wszystkiego Na Raz to wspólny singiel Natalii Szroeder i Libera

12 stycznia 2013

Coeur De Pirate







I left my girl back home
I don't love her no more
And she'll never fucking know that
These fucking eyes that I'm staring at
Let me see that ass, look at all this cash
And I've emptied out my cards too
Now I'm fucking leaning on that

Bring your love baby, I can bring my shame
Bring the drugs baby, I can bring my pain
I got my heart right here, I got my scars right here
Bring the cups baby, I can bring the drink
Bring your body baby, I can bring you fame

That's my motherfucking world too
Just let me motherfucking love you

Listen ma, I'll give you all I got
Give me all for this
I need confidence in myself
Oh, oh
Listen ma, I'll give you all of me
Give me all of it
I need all of it to myself
Oh, oh
So tell me you love me
Only for tonight
Only for tonight
Even though you don't love me
Oh, oh
Just tell me you love me
Even though you don't love me
Oh, oh

Let me see you dance
I love to watch you dance
Take you down another level
Get you dancing with the devil
Take a shot of this
But I'm warning you
I'm on that shit that you can't smell baby
So put down your perfume

Bring your love baby, I can bring my shame
Bring the drugs baby, I can bring my pain
I got my heart right here, I got my scars right here
Bring the cups baby, I can bring the drink
Bring your body baby, I can bring you fame

That's my motherfucking word too
Just let me motherfucking love you

Listen ma, I'll give you all I got
Give me all for this
I need confidence in myself
Oh, oh
Listen ma, I'll give you all of me
Give me all of it
I need all of it to myself
I need all of it
So tell me you love me
Only for tonight
Only for tonight
Even though you don't love me
Oh, oh
Just tell me you love me
Even though you don't
love me
Oh

5 stycznia 2013

EarlyRise

 

Hello old friend, do you still think of me
And how I used to be?
We never went too far
I can't stand the thought of being with anyone but you
But I can still remember all the pain that you put me through

And I've got so much left to say
Don't want this all to fade away

It's been so long yet you won't talk to me
You act so differently
Wonder if you care
Looking back, retracing every single step we made
Was there anything I could have said or done to make you stay?

And I've got so much left to say
Don't want this all to fade away

Guess it's too late to fix my mistakes
And now you're nowhere in sight
Moved on with your life, left me in the past
Forgot about my existence

Guess it's too late to fix my mistakes
And now you're nowhere in sight
And it's hard to admit but I have to let go
It's time to say goodbye my friend 

______________________________

 Witaj, stary przyjacielu, czy wciąż o mnie myślisz?
O tym, jaka byłam?
Nigdy zbyt daleko nie zaszliśmy.
Nie mogę znieść myśli, że mogłabym być z kimś innym niż ty,
Ale wciąż pamiętam cały ten ból, który mi zadałeś.

I wciąż mam ci tyle do powiedzenia,
Nie chcę, by to wszystko odeszło.

Minęło już tyle czasu, a jednak do mnie nie przemówisz.
Zachowujesz się zupełnie inaczej,
Zastanawiam się, czy ci zależy.
Patrząc wstecz, cofając każdy krok, który wykonaliśmy.
Czy mogłam coś zrobić, byś ze mną został?

I wciąż mam ci tyle do powiedzenia,
Nie chcę, by to wszystko się rozpłynęło.

Chyba już za późno na to, by naprawić me pomyłki,
I nie ma cię już w zasięgu mego wzroku.
Ruszyłeś dalej, zostawiając mnie w przeszłości
Zapomniałeś o mojej egzystencji.

Chyba już za późno, by naprawić me pomyłki.
Nie ma cię już w zasięgu mego wzroku.
Ciężko mi się do tego przyznać, ale muszę odpuścić.
Już czas powiedzieć: „Żegnaj przyjacielu”.

Żegnaj, przyjacielu…
Żegnaj, przyjacielu… 

 

2 stycznia 2013

Zwątpienie.

Lekcja religii przebiegała tak jak zwykle. Ona jak zwykle przeszkadzała i kpiła. Nie chciała na te zajęcia uczęszczać, jednak musiała i nie miała wyjścia. Nie wierzyła w Boga. Nie wierzyła w cuda. Nie wierzyła w nic , co było nadludzkie.
-Dlaczego? - Katechetka nie pierwszy raz zadała jej to pytanie. Zastanawiała się, jak taka młoda dziewczyna może mieć w sobie tyle nienawiści.
-Bo Bóg to wyimaginowany twór stworzony dla ludzi , którzy usilnie chcą w coś wierzyć. Jeżeli pani podoba się takie oszukiwanie samej siebie... No to dobrze. Nie bronie pani. Ja już jestem za duża na bajki. - Była bezczelna do granic możliwości. Dobrze wiedziała, ze Katechetka miała juz swoje lata i bardzo kochała Boga. Jej dzieci miały swoje własne pociechy, a ona dziękowała bogu za wnuki.  Klara nie cierpiała jak wspominała o swojej rodzinie. Nie obchodziło jej ,że wnuki nauczycielki są zdrowe i urocze. 
-Dziecko... Masz dopiero 16 lat ... a już tak grzeszysz... - Kobieta położyła rękę na piersi , gdzie niewątpliwie jej serce biło niespokojnie.
-Proszę pani... Nie chce być niemiła.. ale ... Czy widziała pani tego swojego Boga ?
-Tak. Wiele razy w kościele.
-Oj czyżby... Opłatek to jeszcze nie bóg.
-Bóg to nie tylko "opłatek" Jak ty to mówisz. To postać nie widzialna, ale goszcząca w sercach dobrych ludzi , którzy go kochają.
-Ah.. no tak.. zapomniałam , że jestem grzesznicą , a Bóg mnie nie kocha. -zakpiła. Klasa patrzyła na nią z niedowierzaniem.
-Nie. dziecko ! Jeszcze masz przed sobą tyle życia! Chodzi mi o to ...
-Że jestem młoda i błądzę, lecz kiedyś Bóg wybaczy i mnie , a ja znajdę sie tuż obok niego. Bóg przecież kocha każde dziecię , lecz to grzeszące sprawia mu największe cierpienie... A jakże sie cieszy , kiedy grzesznik znów wierzy w jego moc i istnienie  ! - dziewczyna zaczęła przedrzeźniać katechetkę.
-To niewiarygodne ile w tobie nienawiści. - Katechetka spojrzała na nią błagalnie.
Po klasie przebiegł szmer. Każdy zaczął na ucho mówić informacje , której katechetka nie mogła usłyszeć ze względu na swój wiek.
-No proszę ! powiedzcie to głośno !- dziewczynę zdenerwowało zachowanie kolegów z klasy. Dobrze wiedziała o czym szeptali. - Potraficie szeptać w mojej obecności, a nie powiecie tego głośno ?
-Klara my...  - drobna blondynka wstała z krzesła.
-Zamknij sie. Mam was w dupie . Myślicie , że to proste. Mam was dość.
-Klara ! - Katechetka podniosła głos.
-Tak ?!  Słucham ?! Nie szanuje i nie kocham bliźniego swego jak siebie samego ? ! Jeżeli pani już chce wiedzieć to ja osobiście siebie nie kocham ! Ja sie nienawidzę ! rozumie pani !? NIENAWIDZĘ !- W jej oczach pojawiły sie łzy. Ból jaki chciała ukryć pod maską obojętności, ignorancji pękła na pół. Już nie mogła udawać...
-Co ty wygadujesz ? - nauczycielka była w szoku .
-Co panią to obchodzi ? Mówie to co czuje ! NIENAWIDZĘ SIĘ !
-Nie możesz siebie nienawidzić. - kobieta próbowała uspokoić dziewczynę.  Bez skutku.
-Mogę ! i robię to każdego dnia ! Non stop! Ale pani nie wie co to nienawiść. Przecież pani Bóg jest miłością tego zasranego świata ! - warczała prawie tak samo jak wściekły pies. Tyle było w niej cierpienia.
- Wyrażaj sie ! - katecheta również przestała panować nad emocjami. - Bóg może wymierzyć ci karę i dobrze o tym wiesz. On zawsze jest z tobą i widzi co czynisz.
-I co ? Jak wyjdę z tej klasy uderzy we mnie piorun?  - dziewczyna wstała z miejsca. zaczęła sie pakować.
-Co ty robisz ? - Nauczycielka patrzyła na nią ze zdziwieniem .
-Wychodzę. Powstrzyma mnie pani ? A może bóg mnie zatrzyma ? - kpiła dalej.
-Nie. Nie zatrzymam i Bóg tez tego nie zrobi.
-To marny z niego Pan i Władca. - Uniosła torbę i chwyciła kurtkę.
-Przesadzasz Klara ! - z krzesła wstał tym razem wysoki chłopak o zielonych oczach.
-Oj czyżby? - warknęła odwracając sie do niego tak aby widzieć jego twarz.
- Tak . To ,że straciłaś w wypadku bliską ci osobę nie znaczy ,ze masz sie teraz na wszystkich wyżywać!- chłopak patrzył na nią szukając reakcji na jej twarzy, na której widoczny był ból.
- Zamknij sie ! Zamknij !  - jej oczy zalały sie łzami.
-Nie mam zamiaru ! - odkrzyknął. - Mamy dość , ze tak sie zachowujesz, rozumiesz ?
-szczerze ?
-Tak , może zdobędziesz sie na szczerość chociaż raz. - patrzył na nią wyzywająco.
-Pierdoli mnie to.
-Klara ! Słowa ! - Katechetka usiadła ,najwyraźniej przytłoczona wściekłością dziewczyny.
-Ale taka jest prawda ! Wy nikogo nie straciliście ! Nie wiecie jak to jest kiedy porównuje sie was do kogoś, kogo już nie ma ! Nie wiecie jak to jest ! Nie wiecie... - wpadła w histerię.
-Klara... - Do dziewczyny podbiegła brunetka, niegdyś jej przyjaciółka. Po wypadku Klara stała się tak bezczelna, ze Mai zaczęło to przeszkadzać. Przytuliła ją. - Nie wiedziałam...
-No patrz, nie wiedziałaś ?! - dziewczyna wyrwała się z jej objęć. - A ty jak dajesz sobie radę bez Bartka ? Co ?! Powiedz mi !
- dobrze wiesz, ze brakuje mi go równie mocno co tobie...
- Gówno prawda ! - Krzyknęła. - A co z Rafałem ? Przecież jesteście wspaniałą parą !
-Minęły 2 lata...- Maja spojrzała na dziewczynę z wyraźną urazą. Klara zarzuciła jej w końcu ,ze nigdy ie kochała Bartka. Brata Klary. Po wypadku była całkiem rozdarta, a to  ,ze jest teraz z Rafałem... Tylko on jeden wyciągnął do niej pomocną dłoń. Zakochała sie w nim... czy to źle ?
-I co z tego ? - dziewczyna otarła łzy. - Minęły dwa lata, a ja dalej czuje ten cholerny ból po nim. Ciągle moi rodzice wołają go po imieniu. Każą mi go przyprowadzić, bo zapewne siedzi w pokoju u siebie i pisze z tobą na facebook'u. Rozumiesz ?
Klasa patrzyła na scenę z niedowierzaniem. Nie wiedzieli , ze rodzice Klary ciągle żyją z przeświadczeniem , ze ich 18-sto letni syn dalej żyje. Nie wiedzieli , ze Klara musi codziennie przypominać im o bolesnej stracie, której doświadczyli dokładne dwa lata temu.
-Tym bardziej powinnaś wierzyć w Boga. - Katechetka podeszła do dziewczyny.
-Chyba pani sie coś pomyliło. Bóg zabrał mi brata. I ja mam go wielbić ? - dziewczyna spojrzała na katechetkę. - Dlaczego mój brat a nie ja ?
-Bóg ma różne plany wobec nas. Może twój brat nie poradziłby sobie z twoją śmiercią? Nie pomógłby rodzicom tak , jak ty im pomagasz ? - katechetka patrzyła na nią z litością.
-Nic pani nie wie ! A Bóg zabrał mi najważniejszą osobę w moim życiu ! Zabrał mi też rodziców ! Gdzie to jego cholerne miłosierdzie ! ? Gdzie !? - Klara płakała. cały gniew jaki maiła w sercu od dwóch lat teraz zaczął opuszczać jej serce. Czuła sie lepiej po tym jak wyjawiła co czuje.
-Bóg dobrze wie co robi. - Katechetka odpowiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Tak  ?A wie , ze to boli ? - dziewczyna zapytała spokojniej .
-Wie, ale taki los masz już wyznaczony. Nie zmienisz go. Musisz jedynie sie z nim pogodzić i modlić sie.
-Po co mam sie modlić ?
-Żeby twój brat znalazł miejsce w niebie, a także żebyś ty mogła sie tam z nim spotkać.
 Lekcja skończyła się. Każda kolejna minęła z zawrotną szybkością. Klara dużo myślała o tym co powiedziała Katechetka.Nie chciała jej słuchać, ale coś kazało jej to zrobić.
Po szkole popędziła do kościoła. Był pusty. Powędrowała do zakrystii prosząc o spowiednika.
Ksiądz usiadł i zaczął słuchać.
-Proszę księdza... Ja nie wiem jak sie spowiadać... - dziewczyna poczuła sie zmieszana. Ksiądz jednak ją uspokoił.
-Powiedz to co leży ci na sercu. Bóg nie oczekuje od ciebie regułek.
-Dzisiaj mija drugi rok odkąd nie spojrzałam w stronę krzyża i odkąd zwątpiłam w istnienie Boga. Nienawidziłam go dogłębnie. winiłam go za wszystko. Nienawidziłam i siebie i jego tak mocno , że chciałam sięgnąć po nóż. Nie zrobiłam tego tylko dlatego , ze potrzebowali mnie rodzice.
-Czemu znienawidziłaś Boga ? -ksiądz zapytał spokojnie.
-Bo zabrał mi brata... - załkała. Tak bardzo chciała poczuć ukojenie...  - zabrał przyjaciółkę... - znowu po kościele poniósł się echem jej szloch. - zabrał mi rodziców...

____________________________________________________

Przepraszam , ze taki beznadziejny xd nie miałam weny , ale chciałam coś dodać ... :)
Oczywiście jeżeli wam sie coś nie podoba to mówcie od razu, a zaprzestanę dodawania mojej twórczości xd hahah :* Miłego dniaa ;*