Jestem z natury pozytywnym człowieczkiem, uśmiechniętym, wesołym... Nie potrafię na kogoś spojrzeć bez zwykłego, życzliwego uśmiechu... Jednak całą bajkę psują niektóre wspomnienia, osoby, uczucia... Wtedy staję się swoją gorszą, smutną, smętną wersją... Która pomimo tego jak wiele ma przyjaciół odczuwa wielką samotność.
-Jesteś szczęśliwa?
- Tak.. dlaczego miałabym nie być?
- Do pełni szczęścia potrzeba miłości.
- Mam miłość. Mam rodzinę i przyjaciół, którzy kochają mnie i moje wady... Tyle, że...
-Tyle , że co ?
-Nic... Po prostu powoli zaczynam sobie uświadamiać jak bardzo krzywdzę te jedyne osoby, które przy mnie są pomimo , tego jaka jestem. Wiem już jak wiele straciłam i jak wielu osobom pozwoliłam odejść tylko przez własną głupotę. Tylko dlatego , że nie rozumiałam ...
-Oni wrócą. Kiedyś na pewno...
-Nie. Oni już nie wrócą, bo nawet słowo "przepraszam" nie sprawi, że będą tego chcieli, a ja nie będę mogła ich do tego zmusić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz