Łączna liczba wyświetleń

Szukaj na tym blogu

29 maja 2012

Najbardziej boli wiedza, ze nie jest się dość dobrym...

-Iza ! Już jesteśmy , jesteś w domu ? - Mama ściąga buty i idzie do pokoju.W połowie łapie ja ojciec Izy.
-Przestań. Może śpi ?- Powiedział z lekkim uśmiechem.
-Może masz racje. Pójdę w takim razie do łazienki, a ty idź zamknij okno u niej w pokoju. Na pewno sama zapomniała to zrobić. - Matka uśmiecha sie do niego , po czym kieruje się w stronę łazienki.
   Nie minęło kilka chwil , gdy można było usłyszeć krzyk.
-Nie ! Kochanie ! Proszę... ! Niee ...- Krzyk na zmianę , że szlochem.- Robert ! Robert .. Nie proszę .. pomocy !
-Co się stało ? - Robert wpada do łazienki. Patrzy na wannę. Izabela leży nie przytomna.
-Córeczko nie ! Proszę. Powiedz ,że śpisz ! - Szloch Matki jest nie do opanowania. 
   Ojciec wykręcił numer na pogotowie. Nikt nie był pewny, czy dziewczyna przeżyje. Miała ledwie 15 lat, a już targnęła się na swoje życie.
-Panie Doktorze, co z nią? - Robert wstał gwałtownie.
-Powiem państwu , że to prawdziwy cud. Straciła wiele krwi.. A mimo to .. To na prawdę niezwykłe.- Doktor stał oszołomiony. Nikt nie był pewny co miał na myśli. Może wiedzieli, jednak woleli to usłyszeć.
-Panie doktorze ! Czy ona ? ! Proszę powiedzieć ! -Kobieta nie wytrzymała.
-Anno.. Nie krzycz ... Wszystko będzie.. - Robert próbował zapanować nad kobietą. 
-Nie kłam ! Chce to usłyszeć od Lekarza !
-Wszystko będzie dobrze. Pani córka.. Mimo , że targnęła sie na swoje życie... Teraz walczy...-Doktor się uśmiechnął.
    To nie było zrozumiałe. Chciała umrzeć, ale teraz walczy. Mimo to nikt sie tym nie przejmował. Każdy chciał , aby dziewczyna wyzdrowiała.
-Państwo lepiej niech jadą dziś do domu. Dzis i tak nic państwo nie zrobią.
-Ja zostane ! Nie mogę jej zostawić. -Anna patrzyła pustym wzrokiem w przestrzeń.
-W takim razie, będzie musiała pani poczekać. Uważamy, że Iza obudzi się najwcześniej za tydzień. Za ten czas lepiej byłby , gdyby pani odpoczęła.
-Rozumiem , jednak to moje dziecko... -Kobieta roniła łzy.
    Po długich prośbach i przekonywaniach doktora, rodzice dziewczyny ustąpili. Pojechali do domu, aby odpocząć. Jednak wydawało im się to wręcz niemożliwe.
-Jak tutaj pusto...
-Przecież zawsze jest tu tak cicho... - Robert patrzył jak jego żona chodzi po pokoju córki. on sam nie mógł uwierzyć w to co widział.
-No właśnie... ale teraz jej tutaj nie ma i brak jej obecności.
-Niestety. Najgorsze jest to , że dopiero teraz zauważyliśmy , jak ważna jest dla nas Iza. I jak zamknięta była...
-Co masz na myśli?- Anna patrzyła teraz na Roberta , swym cierpiącym spojrzeniem.
-Nigdy nie zapraszała do domu koleżanek. Nie przesiadywała przed komputerem , ani telewizorem. Siedziała zawsze tutaj. Sama, pogrążona w ciszy.
-Nie zwróciłam na to uwagi. -Matka załkała. Schowała w dłoniach  twarz.
-To tak jak ja. -Przytulił Annę. Wiedział , że potrzeba jej pocieszenia.
    Stali tak jeszcze długo. Rozglądali się po pokoju. Wyglądał tak , jak każdy inny pokój nastolatki. Nie było w nim nic nadzwyczajnego. Wszystko poukładane. Książki na swoim miejscu, łóżko zaścielone, laptop, który prawie nigdy nie był używany. I mała koperta , leżąca na biurku...
-Robert spójrz. - Anna podniosła kopertę.
-Tu są nasze imiona...
-Tak...
    Otworzyli kopertę. W środku znaleźli list od Izabeli. Żadne z nich nie chciało tego czytać. Za bardzo czuli się winni. Jednak ciekawość wygrała...
Drodzy rodzice.
Piszę ten list, bo po prostu wiem , że ja tak dalej nie dam rady żyć. Za bardzo czuję się balastem. 
Wiem , że robicie wszystko, co w waszej mocy, aby umilić mi te wszystkie chwile bez was, ale to nie jest to , czego bym chciała. 
Zawsze uważałam , że nie jestem dość mądra , aby być waszą córką. że jestem zbyt brzydka, abyście mogli nazywać mnie córką. Zawsze czułam się jak piąte koło u wozu. W końcu nigdy nie byłabym jak ... Kasia. Ona była piękna, inteligentna. Zdobywała pierwsze miejsca, a ja ? Wiem , że nie chcieliście , aby Kasia umarła w tym wypadku. za pewne wolelibyście , żebym to była ja. A teraz ? co wam pozostało? Nic. Bo nawet ja nie potrafię sprawić, aby na waszych twarzach znów pojawiła się duma. 
Nie mam do was urazy. W końcu to nie wasza wina, że ja kochaliście bardziej. To nie wasza wina, że jestem taką porażką życiową. 
Kocham was... I proszę... Nie zapominajcie chociaż , że mieliscie taką córkę jak ja. . .
                                                                                                                        Iza 

  Przeczytali list. Zrozumieli jak wielką krzywdę wyrządzili Izie. To było dla nich bolesne.  
  Mijały tygodnie, a Iza dalej walczyła o życie, a Anna i Robert siedzieli przy niej każdego dnia, tak jakby chcieli wynagrodzić jej te wszystkie chwile, które im umykały. Tak bardzo żałowali, że nie mogli powiedzieć Izie , że ja bardzo kochają.
-Panie doktorze, czy ona .. Ona z tego wyjdzie? W końcu juz minęło tyle dni... - Robert tracił nadzieję.
-Trzeba być dobrej myśli...
-Doktorze ! Robercie ! Ona się budzi ! - Anna zaczęła krzyczeć. Piszczała wręcz z radości.
   Weszli do pokoju szpitalnego. Iza patrzyła na nich z delikatnym uśmiechem.
-Widziałam... Mamo.. Ja widziałam Kasię... - Łzy spływały dziewczynie po policzkach.
-Kochanie juz wszystko dobrze.. -Rodzice byli oszołomieni.
-Kasia powiedziała mi , że mnie .. kochacie.. Przepraszam...- Iza odwróciła wzrok...- Przepraszam , że zwątpiłam....
-Juz dobrze kochanie, juz dobrze... -Robert i Anna trzymali dziewczynę za ręce. Lekarz wyszedł , nie chciał przerywać tak ważnej chwili w życiu tej rodziny...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz