Łączna liczba wyświetleń

Szukaj na tym blogu

4 kwietnia 2012

S.O.S dla czterech łap



  Schronisko należy do miasta Sosnowca. Do lipca 1993 roku schronisko było zarządzane przez Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Od lipca 1993 roku Zarząd Miasta Sosnowca przekazał zarządzanie Schroniskiem Przedsiębiorstwu Zieleni Miejskiej w Sosnowcu. Administratorem Schroniska dla Zwierząt jest Miejski Zakład Usług Komunalnych w Sosnowcu, ul. 3 Maja 11. Schronisko przyjmuje psy i koty. Jednak jest ono przepełnione.
  Boksy w których przebywają zwierzęta są nie wygodne. Nie ma koców którymi można okryć psy, aby nie marzły, nikt nie dba o ich zdrowie i o to czy psy  dobrze czują się z danym współlokatorem: dlaczego nikt nic nie robi z kierownictwem i pracownikami schroniska, skoro psy są zaniedbane, zarobaczone ,nie leczone a szczeniaki umierają z zimna na betonie, bo nikt nie zabrał ich do cieplejszego pomieszczenia? Jak długo jeszcze zwierzęta będę przez nich cierpieć .Powinna funkcjonować u nas w kraju policja dla zwierząt (tak jak ma to miejsce w USA),której pracownicy mają mnóstwo uprawnień łącznie z możliwością aresztowania osoby ,która znęca się nad zwierzęciem. A u nas wejście do schroniska zależy od decyzji kierownictwa, które niestety z reguły ma coś do ukrycia(czytaj konające w męczarniach ,zastraszone psy).Mam nadzieję, że zmieni się prawo w Polsce i w końcu ktoś weźmie odpowiedzialność za to co dzieje się na terenie schronisk.”- tak pisze jedna z osób w „Księdze Gości” na stronie schroniska. Jest mocno urażona nieodpowiedzialnym zachowaniem pracowników schroniska, ale nie ona jedna skarży się na brak dobrobytu zwierząt. Skargi na stronie schroniska pojawiają się z powodu braku zdjęć kotów, które również szukają domu.: „Wiem,  że w schronisku są koty dlaczego na stronie nie ma żadnego kociaka do adopcji, co one tam mają zdechnąć czemu służy ta strona? Jest tylko dla psów? Nie rozumie tego,  proszę o dodanie na stronie kotów szukających domów, bez tego koty schroniskowe nie mają szansy.”-  Na szczęście osoby prowadzące stronę już uzupełniły ten brak i na stornie pojawiły się zdjęcia kotów. Jest ich nie wiele, ale to zawsze coś, zawsze jest nadzieja i wiara w to, ze w końcu te wszystkie zwierzęta znajdą miłość, bezpieczeństwo oraz ciepło rodzinnego ogniska.
  Przeglądałam stronę schroniska bardzo długo i nie mogę zaprzeczyć, ze pojawiają się również  mile i  pełne otuchy komentarze, w których można uznać, że schronisko wcale nie jest takie złe jakie się wydaje z poprzednich komentarzy. Pewna kobieta pisze: „Witam. Ja z mężem adoptowałam sukę w 2004r. W sumie to ona nas wybrała. Jestem bardzo zadowolona. Maxa jest ułożona, w ogóle nie choruje. Wtedy miała 4 lata dziś ma 10 lat. Jest ułożona. Każdemu doradzam to schronisko.”- Ten wpis mówi, ze to schronisko nie jest, aż takie okropne. Jednak po dłuższym analizowaniu wpisów gościnnych mogłam się doszukać tylko kilku wpisów typu: „To schronisko jest Super.” Więcej pojawia się skarg. Ludzie piszą, że w Sosnowieckim schronisku i tak jest już mało miejsca, a oni je jeszcze rozmnażają.:
„miasto powinno zrobić porządek z tym schroniskiem... to nie jest normalne żeby w schronisku psy siedziały w boksach razem sukami które mają cieczkę...”
  Po dłuższym zastanowieniu i rozpatrzeniu sprawy, uznałam, że odwiedzę to schronisko. Jako dobry reporter nie mogę kierować się tylko komentarzami zamieszczonymi na stronie w Internecie, dlatego musiałam się przyjrzeć  się tej sprawie z bliska…
  Kiedy znalazłam się na miejscu byłam trochę zawiedziona. Budynek był zasłonięty płotem, a klatki ze zwierzętami znajdowały się z tyłu. Weszłam do budynku, gdzie zostałam skierowana di biura. Tam zostałam powitana przez miłą panią.
- Dzień dobry! Piszę do gazetki szkolnej o waszym schronisku. Czy mogłaby mnie Pani oprowadzić?- zapytałam. Mina jej jednak mówiła mi już wyraźnie, ze nic z tego.
-Przykro mi, ale wpuszczamy tu tylko osoby zainteresowane adopcją zwierzaka.- nie myliłam się. Byłam zawiedziona, ale po krótkiej ciszy uznałam, ze wcale nie musze tam wchodzić, żeby dowiedzieć się czegoś więcej.
-Skoro nie mogę tam wejść, to może Pani udzieli mi odpowiedzi na kilka pytań.- Zapytałam pełna nadziei na  odpowiedz pozytywną.
- Kilka pytań? – w jej głosie było słychać wahanie, ale ja dalej się nie poddawałam.
-Zostanie panie całkowicie anonimowa, poza tym to tylko artykuł do gazetki szkolnej.
-W takim razie zgoda.- na jej twarzy pojawił się uśmiech.
-Schronisko to funkcjonuje już dobrych parę lat. Jest ono przeznaczone dla kotów jak i dla psów.- zaczęłam wymieniać to co już wiem na temat tego schroniska.- Przejrzałam waszą stronę i  zauważyłam , ze nie cieszycie się państwo dużą popularnością. Jesteście oczerniani. Ludzie mówią, ze zabijacie zwierzęta, nie dbacie o nie. Czy to prawda?
-To stek bzdur!- Była urażona i oburzona.- Te wszystkie zwierzęta są pod najlepsza opieką, na jaką nas stać. To nie nasza wina, ze schronisko jest przepełnione i nie starcza funduszy na utrzymanie go. Z roku na rok jest coraz więcej zwierząt porzuconych przez nieodpowiedzialnych  opiekunów. My nie zabijamy tych zwierząt. One są po prostu nie ufne.
Niektóre trafiają tu, ponieważ się zgubiły i czekają do tej pory, aż ktoś po nie przyjdzie. Większość takich psów umiera z tęsknoty.
-Rozumiem, ale czy te wszystkie zwierzęta są  w jakiś sposób promowane? Czy ogłaszacie, ze taki pies jest w waszym ośrodku?
-Ależ oczywiście. Umieszczamy takie ogłoszenia na tablicach, w sklepach, ale trudno jest odnaleźć takiego właściciela. Psy nie posiadające  żadnego numerka na obroży z numerem Właściciela są już praktycznie skazane na nasze schronisko. Nie to co np. psy rasowe z numerkiem identyfikacyjnym na skórze.
-Jak w ogóle można pomagać tym zwierzętom?
-Zwierzętom  ze schroniska można pomagać poprzez zbiórki żywności, wyposażenia oraz przez wolontariat. Osoby zainteresowane pomocą musza mieć ukończony 16 rok życia.  Mogą przyjść także ci, którzy do schroniska chodzić nie będą, ale chcą pracować na jego rzecz. Żeby zmienić sytuację zwierząt w schronisku, trzeba tam przede wszystkim być. Potrzebne są jednak i takie osoby, które będą np. ogłaszać zwierzaki do adopcji, szukać sponsorów, wirtualnych opiekunów adopcyjnych. Jest to niełatwe zadanie, ale zawsze to jakiś krok do przodu dla tych wszystkich zwierząt.
-Czyli chcąc pomagać musimy rozgłaszać istnienie schronisk?
-Tak, ale to nigdy nie jest łatwe. Jak wszyscy wiemy adopcja może być dokonana tylko osobiście, przez konkretną, dorosłą osobę. Adoptujący musi zgłosić się po zwierzę osobiście, przedstawić dokument tożsamości i podpisać zobowiązanie. Jednak rzadko słyszy się o ludziach z psami, kotami ze schroniska. Teraz popularne są rasowe psy z rodowodem, mało kto che kundla z ulicy. Uważam, ze ludzie nie chcą adoptować takiego np. psa, ponieważ wiedzą, ze wiąże się z tym odpowiedzialność. Taki pies już swoje przeżył, nie jest ufny do człowieka, bo poprzedni właściciel  go porzucił lub od szczenięcia wychowuje się na zimnej i okrutnej ulicy, przepełnionej okrucieństwem dzisiejszego świata. To chyba najbardziej odpychający element całej układanki. Chcąc przytulić , bądź pogłaskać nowego pupila musimy być ostrożni. Nigdy nie wiadomo , co przejdzie mu na myśl. Wyciągając do niego rękę  może pomyśleć, ze chcemy zrobić mu krzywdę, gdyż nasz poprzednik bił zwierze.
Jest to przykre, ale prawdziwe.
-Sama mam psa, który był zle traktowany. Wiem co to znaczy. Był bity, karany, poniżany. Obrywał przy każdej dowolnej okazji. Nie dostawał regularnych posiłków i choć swoich małych rozmiarów i braku ataków agresji był skazany na łańcuch. Po pewnym czasie jego poprzedni właściciele uznali, ze pies nie jest im już potrzebny. Chcieli go uśpić, ale mój dziadek w porę go uratował.  Psisko jest nam teraz wierne i odwdzięcza się swoim zachowaniem. Pilnuje domu i codziennie wita nas, gdy wychodzimy z domu, ale przyglądając mu się czasem widzę, ze przeszłość nie daje mu spokoju. W jego oczach widać strach, boi się ze znowu ktoś go skrzywdzi.
-Więc dobrze rozumiesz, że takie zwierzęta nie są już takie jak przedtem.  Tak samo czuja się zwierzęta zamknięte w klatkach. W przepełnionych, zimnych boksach.  I choć może wcale tam nie jest zimno, to dla tych psów, kotów  jest tam strasznie. Nie maja tam miłości, a nadzieja w ich sercach ciągle się zmniejsza, a my nic z tym nie możemy robić. Staramy się jak możemy.-W oczach kobity pojawiły się Łzy, a ja sama czułam jak po moim Własnym policzku cieknie kolejna Łza. Byłam wstrząśnięta, ze tyle zwierząt musi cierpieć przez głupotę ludzką.
-wiele ludzi jest głuchych  na ich wołanie o pomoc. Zamykamy umysły, żeby o tym nie myśleć, bo prawda, choć nie zawsze wspaniała, jest bolesna.
-Zgadza się, a my choć jest nas nie wiele chcemy ich życie naprawić. Pomagamy zwierzętom jak tylko możemy najlepiej. Organizujmy zbiórki w szkołach, sami indywidualnie zanośmy tam rożne potrzebne akcesoria. Zapisujmy się jako wolontariusze i szukajmy domów dla tych skrzywdzonych, poszkodowanych zwierząt. Pomagamy odzyskiwać utracone lata życia. Żeby znowu  potrafiły zaufać, żeby nie bały się, ze ktoś je zrani. Otwieramy swoje serca i pomagamy im otworzyć ich. Nigdy nie wiadomo, może taki zwierzak pomoże nam w codziennych problemach? Może umili nam czas swoim towarzystwem?
-Bardzo Pani dziękuje, za udzielenie wywiadu. Bardzo mi tym pani pomogła. Może dzięki temu więcej osób zastanowi się nad przyjacielem ze schroniska.
-Ja tez bardzo ci dziękuje.
  Tak zakończyłam mój wywiad. Żałuje, ze nie mogłam wejść do środka, ale przynajmniej dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. Mam nadzieje, ze ten reportaż pozwoli zrozumieć ludziom, ze taki czworonóg też ma uczucia i ze to duża odpowiedzialność. Wspierajmy różne schroniska i rożne fundacje, pamiętajmy, że nie tylko my mamy problemy.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz