Schronisko należy do
miasta Sosnowca. Do lipca 1993 roku schronisko było zarządzane przez Towarzystwo
Opieki nad Zwierzętami. Od lipca 1993 roku Zarząd Miasta Sosnowca przekazał
zarządzanie Schroniskiem Przedsiębiorstwu Zieleni Miejskiej w Sosnowcu.
Administratorem Schroniska dla Zwierząt jest Miejski Zakład Usług Komunalnych w
Sosnowcu, ul. 3 Maja 11. Schronisko przyjmuje psy i koty. Jednak jest ono
przepełnione.
Boksy w których przebywają
zwierzęta są nie wygodne. Nie ma koców którymi można okryć psy, aby nie marzły,
nikt nie dba o ich zdrowie i o to czy psy
dobrze czują się z danym współlokatorem: „dlaczego nikt nic nie robi z
kierownictwem i pracownikami schroniska, skoro psy są zaniedbane, zarobaczone ,nie
leczone a szczeniaki umierają z zimna na betonie, bo nikt nie zabrał ich do
cieplejszego pomieszczenia? Jak długo jeszcze zwierzęta będę przez nich
cierpieć .Powinna funkcjonować u nas w kraju policja dla zwierząt (tak jak ma
to miejsce w USA),której pracownicy mają mnóstwo uprawnień łącznie z możliwością
aresztowania osoby ,która znęca się nad zwierzęciem. A u nas wejście do
schroniska zależy od decyzji kierownictwa, które niestety z reguły ma coś do
ukrycia(czytaj konające w męczarniach ,zastraszone psy).Mam nadzieję, że zmieni
się prawo w Polsce i w końcu ktoś weźmie odpowiedzialność za to co dzieje się
na terenie schronisk.”- tak pisze jedna z osób w „Księdze Gości” na
stronie schroniska. Jest mocno urażona nieodpowiedzialnym zachowaniem
pracowników schroniska, ale nie ona jedna skarży się na brak dobrobytu
zwierząt. Skargi na stronie schroniska pojawiają się z powodu braku zdjęć
kotów, które również szukają domu.: „Wiem, że w schronisku są koty dlaczego na stronie
nie ma żadnego kociaka do adopcji, co one tam mają zdechnąć czemu służy ta
strona? Jest tylko dla psów? Nie rozumie tego, proszę o dodanie na stronie kotów szukających
domów, bez tego koty schroniskowe nie mają szansy.”- Na szczęście osoby prowadzące stronę już uzupełniły
ten brak i na stornie pojawiły się zdjęcia kotów. Jest ich nie wiele, ale to
zawsze coś, zawsze jest nadzieja i wiara w to, ze w końcu te wszystkie
zwierzęta znajdą miłość, bezpieczeństwo oraz ciepło rodzinnego ogniska.
Przeglądałam stronę
schroniska bardzo długo i nie mogę zaprzeczyć, ze pojawiają się również mile i
pełne otuchy komentarze, w których można uznać, że schronisko wcale nie
jest takie złe jakie się wydaje z poprzednich komentarzy. Pewna kobieta pisze: „Witam.
Ja z mężem adoptowałam sukę w 2004r. W sumie to ona nas wybrała. Jestem bardzo
zadowolona. Maxa jest ułożona, w ogóle nie choruje. Wtedy miała 4 lata dziś ma
10 lat. Jest ułożona. Każdemu doradzam to schronisko.”- Ten wpis mówi,
ze to schronisko nie jest, aż takie okropne. Jednak po dłuższym analizowaniu wpisów
gościnnych mogłam się doszukać tylko kilku wpisów typu: „To schronisko jest Super.”
Więcej pojawia się skarg. Ludzie piszą, że w Sosnowieckim schronisku i tak jest
już mało miejsca, a oni je jeszcze rozmnażają.:
„miasto powinno zrobić porządek z tym schroniskiem... to nie jest
normalne żeby w schronisku psy siedziały w boksach razem sukami które mają cieczkę...”
Po dłuższym
zastanowieniu i rozpatrzeniu sprawy, uznałam, że odwiedzę to schronisko. Jako
dobry reporter nie mogę kierować się tylko komentarzami zamieszczonymi na
stronie w Internecie, dlatego musiałam się przyjrzeć się tej sprawie z bliska…
Kiedy znalazłam się
na miejscu byłam trochę zawiedziona. Budynek był zasłonięty płotem, a klatki ze
zwierzętami znajdowały się z tyłu. Weszłam do budynku, gdzie zostałam
skierowana di biura. Tam zostałam powitana przez miłą panią.
- Dzień dobry! Piszę do gazetki szkolnej o waszym
schronisku. Czy mogłaby mnie Pani oprowadzić?- zapytałam. Mina jej jednak
mówiła mi już wyraźnie, ze nic z tego.
-Przykro mi, ale wpuszczamy tu tylko osoby zainteresowane
adopcją zwierzaka.- nie myliłam się. Byłam zawiedziona, ale po krótkiej ciszy
uznałam, ze wcale nie musze tam wchodzić, żeby dowiedzieć się czegoś więcej.
-Skoro nie mogę tam wejść, to może Pani udzieli mi odpowiedzi
na kilka pytań.- Zapytałam pełna nadziei na
odpowiedz pozytywną.
- Kilka pytań? – w jej głosie było słychać wahanie, ale ja
dalej się nie poddawałam.
-Zostanie panie całkowicie anonimowa, poza tym to tylko
artykuł do gazetki szkolnej.
-W takim razie zgoda.- na jej twarzy pojawił się uśmiech.
-Schronisko to funkcjonuje już dobrych parę lat. Jest ono
przeznaczone dla kotów jak i dla psów.- zaczęłam wymieniać to co już wiem na
temat tego schroniska.- Przejrzałam waszą stronę i zauważyłam , ze nie cieszycie się państwo
dużą popularnością. Jesteście oczerniani. Ludzie mówią, ze zabijacie zwierzęta,
nie dbacie o nie. Czy to prawda?
-To stek bzdur!- Była urażona i oburzona.- Te wszystkie
zwierzęta są pod najlepsza opieką, na jaką nas stać. To nie nasza wina, ze
schronisko jest przepełnione i nie starcza funduszy na utrzymanie go. Z roku na
rok jest coraz więcej zwierząt porzuconych przez nieodpowiedzialnych opiekunów. My nie zabijamy tych zwierząt. One
są po prostu nie ufne.
Niektóre trafiają tu, ponieważ się zgubiły i czekają do tej
pory, aż ktoś po nie przyjdzie. Większość takich psów umiera z tęsknoty.
-Rozumiem, ale czy te wszystkie zwierzęta są w jakiś sposób promowane? Czy ogłaszacie, ze
taki pies jest w waszym ośrodku?
-Ależ oczywiście. Umieszczamy takie ogłoszenia na tablicach,
w sklepach, ale trudno jest odnaleźć takiego właściciela. Psy nie
posiadające żadnego numerka na obroży z
numerem Właściciela są już praktycznie skazane na nasze schronisko. Nie to co
np. psy rasowe z numerkiem identyfikacyjnym na skórze.
-Jak w ogóle można pomagać tym zwierzętom?
-Zwierzętom ze
schroniska można pomagać poprzez zbiórki żywności, wyposażenia oraz przez
wolontariat. Osoby zainteresowane pomocą musza mieć ukończony 16 rok
życia. Mogą przyjść także ci, którzy do
schroniska chodzić nie będą, ale chcą pracować na jego rzecz. Żeby zmienić
sytuację zwierząt w schronisku, trzeba tam przede wszystkim być. Potrzebne są
jednak i takie osoby, które będą np. ogłaszać zwierzaki do adopcji, szukać
sponsorów, wirtualnych opiekunów adopcyjnych. Jest to niełatwe zadanie, ale
zawsze to jakiś krok do przodu dla tych wszystkich zwierząt.
-Czyli chcąc pomagać musimy rozgłaszać istnienie schronisk?
-Tak, ale to nigdy nie jest łatwe. Jak wszyscy wiemy adopcja
może być dokonana tylko osobiście, przez konkretną, dorosłą osobę. Adoptujący
musi zgłosić się po zwierzę osobiście, przedstawić dokument tożsamości i
podpisać zobowiązanie. Jednak rzadko słyszy się o ludziach z psami, kotami ze
schroniska. Teraz popularne są rasowe psy z rodowodem, mało kto che kundla z
ulicy. Uważam, ze ludzie nie chcą adoptować takiego np. psa, ponieważ wiedzą,
ze wiąże się z tym odpowiedzialność. Taki pies już swoje przeżył, nie jest ufny
do człowieka, bo poprzedni właściciel go
porzucił lub od szczenięcia wychowuje się na zimnej i okrutnej ulicy,
przepełnionej okrucieństwem dzisiejszego świata. To chyba najbardziej
odpychający element całej układanki. Chcąc przytulić , bądź pogłaskać nowego
pupila musimy być ostrożni. Nigdy nie wiadomo , co przejdzie mu na myśl.
Wyciągając do niego rękę może pomyśleć,
ze chcemy zrobić mu krzywdę, gdyż nasz poprzednik bił zwierze.
Jest to przykre, ale prawdziwe.
-Sama mam psa, który był zle traktowany. Wiem co to znaczy. Był
bity, karany, poniżany. Obrywał przy każdej dowolnej okazji. Nie dostawał
regularnych posiłków i choć swoich małych rozmiarów i braku ataków agresji był
skazany na łańcuch. Po pewnym czasie jego poprzedni właściciele uznali, ze pies
nie jest im już potrzebny. Chcieli go uśpić, ale mój dziadek w porę go
uratował. Psisko jest nam teraz wierne i
odwdzięcza się swoim zachowaniem. Pilnuje domu i codziennie wita nas, gdy
wychodzimy z domu, ale przyglądając mu się czasem widzę, ze przeszłość nie daje
mu spokoju. W jego oczach widać strach, boi się ze znowu ktoś go skrzywdzi.
-Więc dobrze rozumiesz, że takie zwierzęta nie są już takie
jak przedtem. Tak samo czuja się
zwierzęta zamknięte w klatkach. W przepełnionych, zimnych boksach. I choć może wcale tam nie jest zimno, to dla
tych psów, kotów jest tam strasznie. Nie
maja tam miłości, a nadzieja w ich sercach ciągle się zmniejsza, a my nic z tym
nie możemy robić. Staramy się jak możemy.-W oczach kobity pojawiły się Łzy, a
ja sama czułam jak po moim Własnym policzku cieknie kolejna Łza. Byłam
wstrząśnięta, ze tyle zwierząt musi cierpieć przez głupotę ludzką.
-wiele ludzi jest głuchych na ich wołanie o pomoc. Zamykamy umysły, żeby
o tym nie myśleć, bo prawda, choć nie zawsze wspaniała, jest bolesna.
-Zgadza się, a my choć jest nas nie wiele chcemy ich życie
naprawić. Pomagamy zwierzętom jak tylko możemy najlepiej. Organizujmy zbiórki w
szkołach, sami indywidualnie zanośmy tam rożne potrzebne akcesoria. Zapisujmy
się jako wolontariusze i szukajmy domów dla tych skrzywdzonych, poszkodowanych
zwierząt. Pomagamy odzyskiwać utracone lata życia. Żeby znowu potrafiły zaufać, żeby nie bały się, ze ktoś
je zrani. Otwieramy swoje serca i pomagamy im otworzyć ich. Nigdy nie wiadomo,
może taki zwierzak pomoże nam w codziennych problemach? Może umili nam czas
swoim towarzystwem?
-Bardzo Pani dziękuje, za udzielenie wywiadu. Bardzo mi tym
pani pomogła. Może dzięki temu więcej osób zastanowi się nad przyjacielem ze
schroniska.
-Ja tez bardzo ci dziękuje.
Tak zakończyłam mój
wywiad. Żałuje, ze nie mogłam wejść do środka, ale przynajmniej dowiedziałam
się wielu ciekawych rzeczy. Mam nadzieje, ze ten reportaż pozwoli zrozumieć
ludziom, ze taki czworonóg też ma uczucia i ze to duża odpowiedzialność. Wspierajmy
różne schroniska i rożne fundacje, pamiętajmy, że nie tylko my mamy problemy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz